Zwolnienie Pawła Lisickiego z "URze", pokazuję że projekt przejęcia Presspubliki przez Hajdarowicz nie by przedsięwzięciem biznesowym, ale miał zupełnie inny cel - zamknąć dziób tym, którzy nie lubią tych, których lubi pan Hajdarowicz.
Po odzyskaniu "Rzeczpospolitej" (Bartosz Węglarczyk plus Andrzej Talaga), "URze" był jednym z ostatnich silnych bastionów myśli niepokornych. Teraz po nominacji Jana Pińskiego na naczelnego "URze", tygodnik zapewne podzieli los "Wprost przeciwnie" bo współpracę z gazetą zakończyli już również Piotr Gabryel, Marek Magierowski, Bronisław Wildstain - a wkrótce dołączy do nich również Rafał Ziemkiewicz oraz Piotr Semka (tak, tak).
Co pozostaje do czytania, bo szukam do zagospodarowania 3,90 PLN co tydzień?
A tu panie bieda.
Wygląda na to, że alternatywą jest nowy (jeszcze) dwutygodnik braci Karnowskich (którego ni cholery nie można dostać w kioskach - ale przynajmniej kioskarze mówią, że będą zamawiać, bo nie ja jeden pytam).
Tytuły wydawane przez Tomasza Sakiewicza kupuję w miarę regularnie, aby wesprzeć niezależne media, ale niestety bardzo często "Gazeta Polska" leci w kąt po przekartkowaniu.
Są jeszcze media Ojca Rydzyka, które - muszę przyznać - znacznie podniosły swój poziom (gdy porównuję "NDz" A.D.2012 i A.D.2009).
***
Wygląda na to, że władza nie tylko odzyskała ostatni duży niepokorny tytuł, ale również próbuje wciśnąć wszystkich niezależnych publicystów w te tytuły, które są "niecytowalne" i oflagowane jako ekstremum.
Teraz będzie się pisać, że to ten od Rydzyka, Sakiewicza albo Karnowskich. I to będzie kończyć dyskusję.
Pozostaje powtórzyć za Kisielem, który w swoich dziennikach pisał, że ten PRL był tak strasznie nuuudny - wszędzie tylko front jedności z narodem, partią i słuszną linią władzy. A kto się nie zgadza to reakcja i ekstrema.
Teraz tamta "ekstrema" zasmakowała w metodach ówczesnej władzy. Historia się powtarza.