dzida dzida
795
BLOG

Prawicy "ku pokrzepieniu serc"

dzida dzida Polityka Obserwuj notkę 11

Wyborcy prawicowemu, po ostatnich wyborach nie jest specjalnie miętowo. Podczas gdy Platforma ewidentnie pączkuję, dziwolągi Palikota (copyright król Julian z "Madagaskar" i "Madagaskar 2") podnoszą swój czerep, rzeczona prawica (kontynuując swoje wieloletnie tradycje) - rozmnaża się przez podział. Elektorat tymczasem - niczym twór żyworodny - zaczyna to wszystko z wolna ... ekhm ... olewać i uważać za mało zrozumiałe i poważne, z wolna osuwając się do swojego Sulejówka. Tym bardziej, więc sytuacja pozwala na "publicystykę ku pokrzepieniu serc".

Po pierwsze warto spojrzeć na świat i Europę i uświadomić sobie, że w samej tylko "okolicy" poczet tzw. "niezatapialnych" był całkiem pokaźny. Bo kto podejrzewał, że "zatonie" długowieczny Silvio Berlusconii, który - mając pieniądzę, stacje telewizyjne i kilka neuroz - wydawał się być właściwie "niezniszczalny"? A tu pyk, myk - i Silvia nie ma. I nawet nikt po nim specjalnie nie płacze.

Drugi przykład - z ostatniej niedzieli, to pan Jose Zapatero. Forpoczta nowoczesności, przy której dziwadła Palikota, to ostoja umiarkowanego konserwatyzmu, a któremu w walce z Kościołem kibicowała chyba cała "nowoczesna" Europa. Pyk, myk - i jego również nie ma. 

Nie wiem czy warto wspominać o tych ponurych typach z Afryki Północnej, bo jednak nie życzę Donaldowi, aby skończył jak Kaddaffi - no ale, fakt pozostaje faktem - jeszcze rok temu nikt na serio nie myślał, że Pułkownik K. czy pan Mubarrak odejdą w niebyt. Być może Tusk powtarza sobie przed lustrem "nie mam z kim przegrać", jednak nie tylko ja w jego oczach w trakcie Kongresu PO widziałem niekłamany lęk. Miałem wtedy wrażenie jakby Rostowski wziął go na bok i powiedział prawdę o stanie polskich finansów i gospodarki - bo wcześniej trwało kadzenie i PR, w który główny mandaryn chyba naprawdę wierzył.

Tak więc Tusk - mówiąc po podwórkowemu - zaczął fikać do "pana Kryzysu", czyli do czegoś co już kilka rządów i kilku "niezatapialnych" ma na swoim liczniku. Warto przypomnieć, że w 2008 roku kryzys "nas nie dotyczył", w roku 2009 byliśmy "zieloną wyspą", rok 2010 roku "przeszliśmy suchą stopą", rok 2011 to "rozumne działania rządu mające na celu kontynuację wzrostów".

A w życiu tymczasem jak na podwórku - fikać do dryblasa i kłapać dziobem można z oddali - dopóki się taki nie wkurzy, nie podejdzie i nie da w papę. A wtedy to można albo z godnościa przyjąć cios (żegnając się na jakiś czas ze śnieżnieżnobiałym uśmiechem i rozglądając za protetykiem), albo dać w długą (i nie jest tajemnicą, że w tą drugą opcję celuję Tusk).

Tymczasem rok 2012 ma być rokiem cięć i podwyżek, zwanych przez Premiera "reformami", bo tylko najprostsze działania jak "reforma VAT" (+1%), albo OFE (składka w dół) - to jest coś co ten rząd potrafi. Zresztą warto przypomnieć, jak rząd naprawiał choćby 36 Pułk, który miał już być czymś zupełnie nowym, o zmodyfikowanej strukturze itp. itd. Widać Tusk tutaj w swój PR nie chciał uwierzyć, i na własnej skórze wolał nie testować skuteczności "reformy". Już o bardziej skomplikowanej operacji posyłania 6 - latków nie wspomnę.

Obecnie prawica ma pod górę właściwie w każdym obszarze, z czego największym problemem jest chyba dotarcie do mas z przekazem pozytywnym. Dzień 11 listopada i wcześniejsza kampania wyborcza (plus oczywiście Smoleńsk), gdy media głównego nurtu ostatecznie przysypały warstwą gaszonego wapna swoją wątpliwą niezależność, składając ją na ołtarzu walki z "kaczyzmem", dały kolejny impuls do budowania społeczeństwa obywatelskiego, w oparciu o niezależne media. Już w tej chwili blogosfera niesie w sobie taki ładunek informacji, że nie ma co się kłopotać zaglądając na jakieś "gazety" i "TeFaŁeny".

Sytuacja jest więc jak z poprzedniej epoki, z tym że trochę łatwiejsza i trudniejsza zarazem. Łatwiejsza - bo jednak nowoczesne technologie niwelują przewagę przekaziorów mainstreamu. Po co komu Błękitny 24 skoro każdy właściciel iPhona może nabyć drona który przekaże obraz zadymy z lotu ptaka? To samo ma się z całą komunikacją via Internet. Kłopot jest póki co z masowością, ale jakoś jestem spokojny że to przyjdzie z czasem.

Trudniejsza - bo jak mawiał klasyk "w miarę dochodzenia do komunizmu walka klas się nasili". Już dziś można oberwać pałą za nic, albo ugościć ABW na chacie za prowadzenie bloga. Z zachowania Tuska wnoszę, że sytuacja będzie się dla rządzących raczej pogarszać, choć właściwie jak jest w tej chwili z finansami Polski - czyli co jest picem, a co rzeczywistością - to raczej na 100% nikt nie wie (włączając upiornego ministra finansów).

Na koniec - proszę porównać i zestawić kilka liczb: odnośnie wielkości kolorowej z 11.11.2011, ostatniego marszu dziwadeł tolerancji w Poznaniu, czy parady równości w Warszawie w 2011 roku. No i można dorzucić jeszcze "pokojowe blokady" z 11.11.2010.

Całe te wycieczki razem wzięte nie liczyły nawet połowy uczestników Marszu Niepodległości. I choć aby wygrać wybory to za mało, to redaktor Blumsztajn może się obawiać o rząd dusz.

 

 

 

dzida
O mnie dzida

Staram się pisać krótko. Nie zawsze wychodzi.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka