dzida dzida
6763
BLOG

"Rostowski to jest Madoff". Biznes zerka na Kaczyńskiego?

dzida dzida Gospodarka Obserwuj notkę 105

Bardzo lubię nieoficjalne spotkania z ciekawymi ludźmi (czasem mi się takie trafiają - częściej prywatnie, niż biznesowo). Do najfajniejszych zaliczam te z bankierami, którzy pod nazwiskiem w życiu pewnych rzeczy nie powiedzą, ale off-line to rzucą to i tamto - wystarczająco, aby się zorientować w nastrojach.

Ostatnio miałem taką "pogawędkę" z przedstawicielem jednego z największych banków, obecnego również w Polsce. Od rozmówki typu "pierdu-pierdu" o kredycie w CHF (obaj mamy), gadaniu o opcjach jako zabezpieczeniu itp. sprawa zeszła na tematy "bardziej globalne".

Zapytałem, jak wielki biznes (ten światowy) w kuluarach myśli o tym co się dzieje w Polsce. Zaskoczeniem była odpowiedź,  że wielu postawiło "kreskę" na obecnej ekipie z dwóch powodów: numeru jaki wycięto z OFE oraz całkowitemu zaprzepaszczeniu szansy na reformy, ba - a w niektórych sprawach - pogłębieniu chaosu prawnego i administracyjnego. Podsumowując lakonicznie - przewidywalność prowadzenia biznesu bardzo poważnie się za rządów PO zmniejszyła.Niezbyt dobrze to wróży naszej walucie (i giełdzie), ale to już jedna z dygresji, których było dużo.

Wogóle cała rozmowa o Rostowskim (bo sprawy zeszły wkrótce na zachowanie pana ministra) była nadzywczaj emocjonalna (mój rozmówca - jak na bankiera - podszedł do sprawy dość nietypowo). Stwierdzenia znane, że Jan Vincent to po prostu zwykły hosztapler, który wyprowadza zadania (i zobowiązania) do jakiś agencji okołobudgetowych zmniejszając lipnie dług publiczny - to jeszcze byłem w stanie zrozumieć, ale porównanie ministra rządu RP do mega-oszusta Bernarda Madoffa, skazanego na 150 lat za tworzenie finansowych piramid - tak, takie odniesienie nawet mnie zadziwiło (a już myślałem, że zdziwić mnie już niewiele zdoła).

Zaskoczeniem numer dwa było stwierdzenie, że wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego w Krynicy zostało przyjętę dużo cieplej niż strony rządowej (przekaziory rządowe robiły co można, aby pokazać obraz dokładnie odwrócony). Bo choć przez ostatnie lata Platforma oduczyła biznes resztek "wiary na słowo", to dało się wyczuć, że rynek bierze pod uwagę zwycięstwo PIS, i - bynajmniej! - nie traktuję tego jako Bożego dopustu. A gdy słowa takie wypowiada człowiek prywatnie wpatrzony w Napieralskiego, to jest to jakiś sygnał.

***

Rozmowa była wielowątkowa, można powiedzieć, trochę "po łebkach" - mój błąd, że nie udało mi się spisać jej wcześniej, więc wracam z taką dziwną notką, zawierającą jakieś subiektywne "szarpane" wspominki. Zdaję sobie sprawę, że takie "wyznania" można łatwo zdyskredytować (no bo każdy, może sobie coś tam wymyśleć i opisać na blogu). Wiem, że nie jest to reprezentatywne dla całego biznesu (lokalne sitwy dalej wiążą nadzieję z Tuskiem), że to tylko rozmowa, próba statystycznie niereprezentatywna itp. itd. Właściwie można powiedzieć - pozornie niewiele to znaczy.

Ale o ile pamięcią sięgam, to cztery lata temu nawet najmniejszych pomruków na ówczesnych zwycięzców z tej akurat strony nie było.

Coś się jednak zmienia. Bo nastroje są - w gruncie rzeczy - bardzo ważne. Przynajmniej w biznesie.

dzida
O mnie dzida

Staram się pisać krótko. Nie zawsze wychodzi.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka