dzida dzida
8107
BLOG

Pierwszy taki pozew - "nabici" zbiorowo przeciw BRE Bankowi

dzida dzida Gospodarka Obserwuj notkę 22

 

Wszystko wskazuję na to, że już w poniedziałek 20 grudnia 2010 w sądzie złożony zostanie największy w Polsce pozew zbiorowy przeciwko instytucji finansowej. Skarżyć będą się tzw. „nabici”, czyli klienci posiadający kredyty hipoteczne we franku szwajcarskich, którzy zaciągnęli swoje zobowiązania w latach 2004 - 2006 w obu bankach detalicznych BRE Banku czyli mBanku i MultiBanku. Na dzień dzisiejszy grupa liczy 710 osób (co już samo w sobie rodzi szacunek) – choć tzw. stary portfel to pierwotnie blisko 24 tys. Klientów.
 
Jak to się zaczęło?
Historia „nabitych” sięga roku 2008 i można powiedzieć, że jest ściśle powiązana z wydarzeniami, które miały miejsce w USA we wrześniu tamtego roku - czyli mówiąc wprost upadkiem banku Lehmann Brothers. Bankructwo to jak powszechnie się przyjmuję spowodowało, prawdziwą panikę na rynkach finansowych – nikt nie wiedział, kto będzie następny ani kto i ile umoczył w papierach tej instytucji (która - o ironio - niemalże do końca swoich dni dostawała najwyższe ratingi wiarygodności AAA).
 
Konsekwencji upadku Lehmann Brothers było całe mnóstwo, ale dla potrzeb tej publikacji nie warto opisywać ich wszystkich ze szczegółami. Z punktu widzenia śpiących spokojnym snem (na razie) kredytobiorców „starego portfela” mBanku i MultiBanku ważne są dwa czynniki.
 
Pierwszy czynnik to gwałtowny spadek wartości polskiej waluty (związany z ucieczką od walut krajów tzw. rynków rozwijających się), co powodowało wzrost wysokości raty kredytu hipotecznego, indeksowanego w obcej walucie (czyli w tym przypadku CHF).
 
Drugim czynnik to lawinowe obniżki stóp procentowych przez banki centralne, które desperacko próbowały ratować płynność sektora finansowego obniżając koszt pieniądza na rynku międzybankowym. Na krok taki zdecydował się również SNB, czyli Bank Centralny w Szwajcarii, ścinając główną stopę referencyjną równo z trawą do przedziału 0 – 0,25 pp. W ślad za stopą referencyjną pikowanie rozpoczął wskaźnik LIBOR 3M, czyli indykator mówiący o koszcie pieniądza na rynku międzybankowym.
 
I tutaj właśnie, Szanowni Państwo dochodzimy do kluczowego zagadnienia, więc proszę wzmóc czujność i uwagę. Obecnie standardem w bankach jest, że oprocentowanie kredytów zależy od dwóch czynników: stałej marży banku oraz zmiennego wskaźnika kosztu pieniądza – w przypadku waluty frank szwajcarski jest to LIBOR dla CHF (3 miesięczny, 6 miesięczny, 1 roczny – w zależności od banku).
 
Nie inaczej było również w tzw. „starym portfelu” mBanku i MulitBanku – gdy LIBOR szedł w górę, oprocentowanie kredytu bank korygował w górę. Nikt nie protestował, nikt się nie dziwił – wszyscy wiedzieli, że tak ma być. I wszyscy byli przekonani (bo przekonywani przez bankowców i brokerów, gdy brali kredyt), że gdy LIBOR zacznie opadać to bank oprocentowanie zmniejszy – bo jak inaczej? Ot standardowa procedura bankowa - mówiono. Gdy więc w kraju ze zgrozą obserwowano załamujący się kurs polskiej złotówki, kredytobiorcy walutowi znów byli wymieniani jako szczęściarze – popatrzcie, kurs, PLN co prawda wystrzelił w kosmos, ale spadający LIBOR powoduję, że oprocentowanie kredytów zostanie obniżone i rata kredytu pozostaje mniej więcej na tym samym poziomie.
 
Tyle teorii, bo tutaj właśnie kończy się spokojny sen „starego portfela” a zaczyna koszmar, który dla niektórych trwa już ponad 2 lata. Mijały, miesiące od tąpnięcia LIBORu a oprocentowanie kredytów coś nie chciało spadać. No i wtedy do niektórych dotarło, że teoria teorią, ale praktyka bankowa i wynik kwartalny - swoje. Oprocentowanie TYCH kredytów – w myśl zapisów regulaminu (nawet nie umowy, jak wielu ekspertów próbuje wmawiać!) nie podlegało bowiem wcale automatycznemu mechanizmowi (LIBOR w dół – oprocentowanie w dół), ale polegało na decyzji Zarządu banku. A więc aby się zmieniło musiał zebrać się odpowiedni zespół, zarekomendować rozwiązanie a Zarząd podejmował decyzję o zmianie. Gdy chodziło o podwyżki oprocentowania mechanizm działał doskonale, ale w przypadku obniżek … zaciął się na amen, zatrzymując na rekordowo wysokich poziomach (z nieznacznymi korektami w dół).
 
 
 
 
 
 
Klienci walczą
Gdy minął pierwszy szok i dotarła świadomość, że na jakieś ustępstwa ze strony banku nie ma, co liczyć – rozpoczęła się wojna. Na początku odbywała się w sposób nieskoordynowany – na forum mBanku, w Internecie. Sytuację diametralnie zmieniło pojawienie się strony „nabiciwmbank.pl”, założonej przez B!gj@cka, młodego informatyka z warszawskiego Bródna, który – choć sam nie miał tego problemu, bo posiadał kredyt w tzw. „nowym portfelu” w mBanku tj. naliczany na normalnej zasadzie LIBOR + marża – postanowił pomóc. Forum to obok – strony „mstop.pl” stało się głównym orężem walki „zbuntowanych Klientów” mBanku i MultiBanku.
 
Trzeba powiedzieć, że w pewnym sensie zarząd BRE Banku nie mógł wybrać gorzej. Klienci „starego portfela” to była śmietanka klienteli obu marek – liderzy opinii, młodzi specjaliści różnych profesji, osoby, dla których Internet, czyli główny obszar działania marketingu mBanku i MultiBanku – stanowił naturalne środowisko.
 
O sprawie zaczęła pisać wkrótce prasa (bo temat winy banków za kryzys był „na topie”) a sieć zapełniła się wkrótce różnego rodzaju „eventami antybankowymi”.
 
 
 
 
 
 
 
 
Klienci rozpoczęli proces nękania banku – masowo wysyłali reklamacje (paraliżując moce przerobowe back office banku), pisali skargi do Komisji Nadzoru Finansowego, Urzędu Ochrony Konsumenta i Konkurencji, Arbitrażu Bankowego, na każdym możliwym forum i audytorium informowali jak to bank traktuję swoich stałych Klientów.
 
Dzięki forum „nabiciwmbank.pl” akcję te zaczęły przybierać formę skoordynowanej i zaplanowanej akcji. Informację o aktywności PR-owej banku były przekazywane sobie w odpowiedni sposób, poprzez mass-mailing można było w krótkim czasie przesłać wzory reklamacji czy skarg do tysięcy zarejestrowanych użytkowników forum. Wkrótce na ulicach pojawiły się samochody klientów BRE Banku z takimi oto komunikatami:
 
 
 
 
które to czasem parkowały przed placówkami i oddziałami mBanku i MultiBanku, budząc sensacje i zainteresowanie
 
 
 
albo poruszały się w konwojach po dużych miastach.
 
I nie był to wcale koniec kłopotów mBanku i MultiBanku, bo najgorsze dopiero miało nadejść.
 
Banku próby gaszenia pożaru.
Opór, który stawili Klienci „starego portfela” wyraźnie zaskoczył władze BRE. Z pierwszych komunikatów, jakie wypuszczał z siebie PR banków, widać było, że pomysłów na to jak poradzić sobie z tym niespodziewanym problemem nie ma zbyt wielu.
 
Początkowo próbowano, więc bagatelizować problem, pisząc i mówiąc o „małej grupce niezadowolonych klientów”. Jak łatwo się domyśleć, efekt tego był odwrotny od zamierzonego, bo „mała grupka” z każdym dniem rosła w siłę i bardzo chciała przekonać Zarząd BRE, że nie jest już wcale taka mała. Do chaosu przyczyniali się również pracownicy infolinii obu banków, którzy na każde pytanie o obniżkę w „starym portfelu” odpowiadali „nie wiemy”. Swoje dołożył również wiceprezes BRE Banku Jarosław Mastalerz odpowiedzialny za klientów indywidualnych, który powiedział, że skoro Klienci są niezadowoleni to zawsze mogą odejść, choć dobrze wiedział, że było to w owym czasie praktycznie niemożliwe bez gigantycznych strat. Klienci również to wiedzieli, więc ich determinacja, aby ustrzelić „bankozaura” rosła.
 
Gdy podjęta przez bank próba spotkania w Łodzi (siedzibie mBanku) w lutym 2009 roku spełzła na niczym (przyszło jedynie … 6 Klientów, bo w Internecie pojawiła się plotka, że bank będzie chciał zmasakrować prowodyrów akcji), wiadomo było, że do rozwiązania kryzysu droga jest daleka.
 
„Nabici” kontratakują
Tymczasem „nabici” przygotowywali kolejną ofensywę. Na forum nabiciwmbank.pl trwała zbiórka pieniędzy na rzecz akcji informacyjnej jakiej jeszcze żaden ruch konsumencki w Polsce nie zrobił.
 
Bomba wybuchła pod koniec czerwca 2009 roku, gdy na ulicę kilku największych miast w Polsce wyruszyły mobilne naczepy sponsorowane przez Klientów „starego portfela”, informujące o ich sporze z bankiem.
 
 
 
 
 
Temat szybko podchwyciły media a reportaż z akcji w głównym wydaniu „Wiadomości” obejrzało kilka milionów widzów. Takiej „reklamy” bank się zdecydowanie nie spodziewał.
 
Zważywszy, że w Sądzie Ochronny Konsumenta i Konkurencji znajdował się już pozew złożony przez Prezesa UOKiK, który pozwoliłby uznać sporny zapis za niezgodny z prawem – można było powiedzieć, że upór się opłacił i BRE Bank w końcu się ugnie.
 
Kłopot polegał, na tym, że choć PR mBanku i MultiBanku przeżywał ciężkie chwile, to Zarząd nie miał zamiaru spełnić postulatów „nabitych” i obniżyć oprocentowania adekwatnie do spadku LIBOR-u (zdecydował się jedynie na niewielkie korekty w dół, niewspółmierne do oczekiwań).
 
Zadyszka
Choć „nabici” pokazali swoją siłę i znajdowali się w ofensywie, a w Internecie pojawiały się coraz to nowe interpretacje wizerunku mBanku, MuliBanku i BRE Banku:
 
 
 
to przeciętny Klient nie odczuwał tego efektu, gdy przychodziło do płacenia raty. Przełomem miał być pozew UOKiK vs. BRE Bank, którego termin rozpatrzenia niezbyt rychliwy sąd wyznaczył na koniec października 2009. Niewielu z „nabitych” dopuszczało możliwość, że Urząd tej sprawy nie wygra.
 
Optymizmu tego nie podzielali wszyscy członkowie managmentu „nabitych”, choć oficjalnie prezentowano urzędowy optymizm. BRE Bank wynajął do obrony jedną z najlepszych kancelarii prawnych, dlatego prowadzone była (niezbyt intensywna) korespondencja z przedstawicielami mBanku w celu zorganizowania wspólnego spotkania. Jak się okazało był to wysiłek, który w pewien sposób pomógł przetrwać najcięższe chwilę tej inicjatywie.
 
Wyrok sądu z 22 października 2009 roku, który oddalił powództwo Urzędu był szokiem nie tylko dla Klientów. Nieprzywykły do porażek w starciach z przedsiębiorcami UOKiK zapowiedział apelację a wszyscy z niedowierzaniem czytali uzasadnienie wyroku.
 
Media w tym czasie poczęły odwracać się od „nabitych” (po drodze był jeszcze epizod z 4 nominacjami do nagrody „Złotych Spinaczy”). Po przegranej w sądzie ilość publikacji zdecydowanie spadła, a zainteresowanie sprawą wydawało się maleć z każdym dniem. Nad inicjatywami zawisła groźba uznania całego wysiłku za niepotrzebne zamieszanie, nieczytających umów pieniaczy.
 
Rozmowy i kryzys
W takiej atmosferze grupa zarządzająca forum „nabiciwmbank.pl” zdecydowała się na podjęcie rozmów z bankiem. W trakcie rozmów przedstawiono kilka możliwości rozwiązania problemu, choć nie mniej ważnym celem „nabitym” było podtrzymanie zainteresowania mediów tematem „starego portfela” oraz proces uwiarygodnienia inicjatywy (zdjęcie z niej odium pieniaczy, którzy ciągle żądają niemożliwego). Trzeba też było zyskać na czasie w oczekiwaniu na apelację UOKiKu, oraz na rozstrzygnięcie sprawy pozwów podobnych klauzul zawartych w innych umowach bankowych.
 
Sama oferta, na jaką w wyniku rozmów zgodził się bank (przewalutowanie kredytu z CHF na EUR po preferencyjnym kursie, oparcie sposobu wyliczania oprocentowania na wskaźniku EURIBOR 3M +marża), została bardzo źle przyjęty przez klientów.
 
Choć sam fakt tego, że bank zdecydował się usiąść do stołu z przedstawicielami Klientów nie miał precedensu, to oceniając na chłodno efekt trzeba przyznać, że krytyka była w części uzasadniona. Niekorzystny kurs na parze walutowej EUR/CHF, spowodowany głównie kryzysem w Grecji spowodował, że oferta z każdym dniem traciła na atrakcyjności. Sam fakt zaś, że bank zdecydowanie przesadził z PR-em, głosząc wszem i wobec „zakończenie konfliktu” (przedstawiciele Klientów byli dużo bardziej wstrzemięźliwi, twierdząc, że warto poczekać na wynik liczony w podpisanych aneksach), pogłębiał frustrację „nabitych”. Nie po to, bowiem brali kredyty w CHF, aby teraz przewalutowywać je na PLN lub Euro.
 
Pozostawała, więc niewesoła perspektywa utknięcia w „starym portfelu” (szanse na refinansowanie kredytu w CHF są czysto iluzoryczne), przyjęcie którejś z propozycji banku (przewalutowanie na EUR, przewalutowanie na PLN albo podpisanie aneksu w CHF sankcjonującego wysoką marże banku), starcie indywidualne w sądzie z bankiem lub czekanie na możliwość wystąpienia zbiorowego (pojawiła się dopiero w lipcu 2010 roku).
 
Była jeszcze opcja oczekiwania na niespodziewany zwrot akcji w apelacji UOKiK vs.BRE Bank. Nadzieja ta jednakowoż mocno podupadła, gdy sąd apelacyjny podtrzymał stanowisko sądu I instancji (co niektórych prawników wprawiło w pewne osłupienie) i choć UOKiK zapowiedział kasację do Sądu Najwyższego potrzebne było zdecydowane działanie lub cud.
 
Tak się złożyło, że zdarzyło się i jedno i drugie.
 
Przełom
Tą przełomową informacją okazała się odsiecz, jaka przyszła z sali sądowej SOKiKu w sprawie przeciwko Gospodarczemu Bankowi Spółdzielczego z Barlinka. Bank ten stosował niemal identyczną klauzulę w swoich umowach hipotecznych, co banki Grupy BRE - jednakowoż proces swój … przegrał w obu instancjach. Wpisanie jej do rejestru klauzul niedozwolonych oznaczać będzie, że również zapisy stosowane przez mBank i MultiBank można skutecznie podważyć. Dodając do tego fakt, że udało się zebrać grupę chętną do wystąpienia przeciw BRE z pozwem zbiorowym, namówić Miejskiego Rzecznika Konsumentów w Warszawie do reprezentowania powodów, wynająć jedną z najlepszych kancelarii w Polsce do wsparcia procesowego - sytuacja znów się odwróciła.
 
Powrót „nabitych”
Obecnie sytuacja prawna mBanku i MultiBanku w sprawie tzw. „starego portfela” wydaje się diametralnie trudniejsza niż rok temu.
 
Wszystko wskazuje na to, że 20 grudnia 2010 r. złożony zostanie rekordowy pozew zbiorowy (710 osób) przez kancelarię „Wierzbowski Eversheds” (tzw. „grupa na bank”). Nie jest to jednak koniec. W Poznaniu ponad 50 osób udało się zebrać kancelarii Tomasza Koniecznego (tej samej, której udało się „ustrzelić” zapisy w GBS Barlinek) a Warszawie do pierwszego pozwu szykują się prawnicy z kancelarii „Stapińska i Wspólnicy”. Poza tym SOKiK będzie rozpatrywał klauzulę z umów BRE Banku zaskarżoną przez Towarzystwo Lexus, a UOKiK szykuje się do kasacji wyroku przed Sądem Najwyższym.
 
Oba banki Grupy BRE Banku czeka, więc jeszcze kilka lat serialu pt. „nabici”.
 
--------
 
Autor jest moderatorem forum nabiciwmbank.pl i członkiem grupy zarządzającej. Przedstawione w artykule treści stanowią prywatną opinię autora.
dzida
O mnie dzida

Staram się pisać krótko. Nie zawsze wychodzi.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka